wtorek, 3 października 2017

Dania z Grenlandią, czyli arktyczna podróż palcem po mapie


 
Nasza podróż do Danii w ramach projektu "Mali Podróżnicy" miała się odbyć pod znakiem Pingwinów z Madagaskaru i sprawdzenia, co tak bardzo nie odpowiadało pingwinom w Danii. Zagadka nie była trudna. Po zapoznaniu się z ogólnymi informacjami na temat tego kraju, dzięki serii MikiGeo, stwierdziliśmy, że na pewno nie chodzi o duńską przyrodę, zabytki, ani też o Legoland, czy o duńskie ciasteczka, bo te ostatnie, to chyba każdy lubi.


 
Podejrzenie padło na Grenlandię, jako terytorium autonomiczne, ale zależne od Danii. Już pierwsze strony naszych pomocy naukowych przypomniały nam, że na Grenlandii nie ma pingwinów, które mieszkają po przeciwnej stronie globu, na południe od równika.
 

 
Jak wyczytaliśmy w Wikipedii: kiedyś Grenlandię zamieszkiwały Alki Olbrzymie, należące do gatunku pingwinów, ale niestety nie przetrwały do naszych czasów. Po przeczytaniu jak zginęły ostatnie okazy tych ptaków (TU), trudno się dziwić niechęci nawet kreskówkowych pingwinów do Duńczyków. Nie brakuje natomiast fok grenlandzkich, których populacja na półkuli północnej jest szacowana na 8 mln osobników.
 

 
W celu bliższego poznania Arktyki sięgnęliśmy po sprawdzoną literaturę: "Anaruk, chłopiec z Grenlandii" Czesława Centkiewicza oraz po książkę z serii "Magiczny domek na drzewie", pt. "Wśród polarnych niedźwiedzi".



 
Ponieważ bajki J.Ch. Andersena znamy prawie na pamięć, więc skorzystaliśmy ze zbioru ludowych baśni duńskich "Młynek na dnie morza" Wydawnictwa Poznańskiego. Przeglądając książkę odkryłam, że niestety wiele bajek, choć są ciekawe, to jednak zbyt krwawe dla dzieci lub ze smutnym zakończeniem (co oni opowiadali tym biednym dzieciom przed snem, musiały mieć straszne koszmary :)). Trzeba więc było robić cenzurę.

 
W posłowiu książki znajduje się wiele interesujących informacji, na przykład o tym, że najdawniejsze z duńskich baśni ludowych sięgają ok. 1200 roku i o tym kiedy i jak zaczęto zbierać i spisywać baśnie i podania ludowe. Okazuje się, że niektórzy badacze duńskiej literatury ludowej negatywnie oceniali twórczość Andersena pisząc na przykład, że jego baśnie "w ogromnej mierze osłabiły w społeczeństwie duńskim wrażliwość na autentyczne, stare baśnie ludowe i na ich poetyckie zalety".

 
Po literaturze czas na małą wyprawę na Grenlandię. Choć lato na wyspie trwa bardzo krótko i temperatura w lipcu na południu Grenlandii to zaledwie +10st. C, to my załapaliśmy się na jakąś anomalię pogodową :)

 
Można było pobawić się w budowanie igloo ...

 
... lub skorzystać z gotowej oferty.

 
Wystrój wnętrza został poddany surowej ocenie i jako "zbyt biały" nie spotkał się z entuzjazmem jury.


Za to opływowe kształty budowli na zewnątrz zdecydowanie się podobały.

 
Poznawaniu Grenlandii sprzyjały nam warsztaty w  Wioskach Świata w Krakowie. 

 
Na warsztatach powstał m.in. rysunek niedźwiedzia polarnego oraz zbudowaliśmy igloo.



Trochę waty z powodzeniem zastąpiło śnieg.

 
Świetnie się bawiliśmy podczas tej arktycznej przygody, a niektórzy wśród nas już od dawna czują w sobie krew Wikingów :)







Wpis w ramach projektu Mali Podróżnicy  DANIA z GRENLANDIĄ
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz